PATRONI
Mężczyzna z przeszłością
Monika Joanna Cieluch
Wiktor próbuje odnaleźć się w nowej rzeczywistości i stara się sprawnie manewrować pomiędzy pracą, domem, a opieką nad Agatą i Jankiem. Pewnego dnia do JJ’s Studio trafia Ignacy Zarzycki. W chwili, w której trzynastolatek pojawił się w studiu, świat Różyckiego zatrząsł się w posadach.
Czy skrzywdzony w dzieciństwie Wiktor, stanie na wysokości zadania? Jak ułoży się jego relacją z Igą – kobietą, która w swojej nieobliczalności jest zdolna do wszystkiego? Czy uda mu się pomóc Agacie w powrocie do codzienności? I z czym przyjdzie się zmierzyć Hani i Jakubowi?
Ostatni tom cyklu Niepokorni rozerwie Wasze serca, by następnie stopniowo je posklejać w całość. Tylko, czy aby na pewno?
Czy ta historia może się dobrze skończyć?
Informacje o książce
Rok I wydania: 2021
Format: 14.0×20.5 cm
Okładka: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 364
książka ISBN 978-83-7995-388-2
ebook ISBN 978-83-7995-389-9
Ceny sugerowane:
książka: 34,99 zł
ebook: 29,99 zł
Fragment
Prolog
Pytasz, czy istnieje przepis na idealny związek? Nie mam pojęcia. Wiem natomiast, że chciałbym móc kłócić się z tobą do końca swoich dni. Patrzeć, jak z nerwów czerwieniejesz na twarzy i wiedzieć, że to moja zasługa.
Chciałbym móc wieczorami wsuwać się pod kołdrę i spragnionymi ustami przepraszać za kłótnie, które przydarzyły nam się przy śniadaniu, bo lubię, gdy udajesz obrażoną i niedostępną. Nie chcę związku cichego i idealnego. Chcę walić ręką w stół i wrzeszczeć, gdy będę czuł taką potrzebę. Pragnę prawdziwych emocji: szalonej miłości okraszonej kłótniami, bo właśnie taka smakuje najbardziej. To jak będzie Iga? Pokłócisz się ze mną przez kolejne lata?
***
Ignacy Zarzycki stał w oknie sypialni i ze spokojem na twarzy przyglądał się swojej matce, która zarzuciła na ramię torebkę i pospiesznie udała się w kierunku pobliskiej piekarni.
Wiedział, że ma zaledwie kilka minut, zanim Iga wróci do domu, dlatego też, nie tracąc czasu, wsunął bose stopy w kapcie i wciąż w piżamie, pobiegł na korytarz. Wskoczył na niewielki stołek, opuścił drabinę, która ze zgrzytem wysunęła się ze strychu, następnie wspiął się po niej do pachnącego kurzem i wilgocią pomieszczenia. Zapalił światło, otrzepał dłonie i z lekka niepewnym krokiem udał się w kierunku półki, na której stał drewniany kuferek wyraźnie nadgryziony zębem czasu. Przez chwilę przyglądał mu się z zaciekawieniem, czując, jak jego serce tłukło się niespokojnie, a młode dłonie drżały na skutek kotłujących się w nim emocji. Delikatne smugi słońca przedostawały się przez zakurzone okienko ogrzewając swoim ciepłem skórę na karku Ignacego, a drobinki kurzu, które wirowały w powietrzu, drażniły gardło i nos, wywołując kichanie.
Nabrał powietrza w płuca i jednym, zdecydowanym ruchem uchylił wieczko drewnianego kuferka. Z ostrożnością prześledził jego zawartość, przyglądając się licznym pamiątkom z młodości swojej rodzicielki, aż w końcu natrafił na zdjęcie, które widział przed kilkoma miesiącami. Zastygł w bezruchu i z lekką obawą wyciągnął dłoń, a następnie wyjął z ze skrzynki fotografię matki i zupełnie obcego mu mężczyzny. Zatrzymał wzrok na męskiej dłoni, którą zdobił charakterystyczny tatuaż. Dokładnie taki sam nosił Wiktor Różycki − pracownik JJ’s studio, którego w ostatnim czasie często obserwował na jednym z kanałów telewizyjnych. Ignacy był pewien swoich podejrzeń. Mimo kilku wątpliwości, które w podświadomości chłopca czasem dochodziły do głosu, dobrze wiedział, że jego przypuszczenia były uzasadnione. Musiał to sprawdzić. Zasługiwał na prawdę, nawet jeśli miałaby okazać się bolesna.
W końcu… Zawsze chciał mieć ojca.
Rozdział 1
Byłaś jak przeszłość, która nie pytając o pozwolenie, zburzyła bezpieczną teraźniejszość, by już na zawsze brutalnie wypaczyć niepewną przyszłość. I wiesz? Gdy cię spotkałem po latach, cholernie bałem się zrobić krok ku przeznaczeniu. Dlaczego? Bo z tobą u boku świat już nie był tym światem, który znałem. Przestał być bezpieczny i spokojny… Stał się nieprzewidywalny, pełen burzliwych emocji, a ja potrzebowałem czasu, żeby zrozumieć, że właśnie tego pragnąłem.
***
Przestraszony wpatrywał się w zielone oczy matki. Ciemnobordowa plama wypływająca spod jej policzka coraz łapczywiej lizała wzorzysty dywan. Włosy miała rozsypane w nieładzie, ciemne niczym noc, dokładnie takie same jak jego. Prosił, żeby wstała, ale nie reagowała. Leżała z nieruchomym wzrokiem. Ostrożnie wyciągnął rączkę i pochwycił w nią sztruksową zabawkę, którą uszyła mu mama. Ów miś miał dwa różne uszka i oczy z dużych czarnych guzików o spojrzeniu równie martwym.
Dźwięk otwieranych drzwi sprawił, że skulił się w sobie, skrywając głowę w ramionach.
– Hej, ależ masz wspaniałego misia. Myślisz, że zechciałby pójść z nami na małą wycieczkę? − Przyjemny kobiecy głos znalazł się na wysokości jego twarzy. Chłopiec poczuł, jak ciepłe dłonie delikatnie suną po jego ramieniu, by w końcu uchwycić w palce drobny podbródek i unieść mu głowę.
– A czy mamusia pójdzie z nami? − zapytał niemal szeptem, przyciskając sztruksową zabawkę do piersi. Znał tę panią. Widywał ją wcześniej. Niedawno rozmawiała z mamusią. Chyba się lubiły…
– Mamusia musi tu zostać i poczekać na lekarza. − Wyciągnęła ramiona i ruchem dłoni zachęciła malca do wyjścia spod stołu.
– I on ją wyleczy?
– Na pewno spróbuje. Chodź, zabiorę cię na wycieczkę. Jechałeś kiedyś prawdziwym wozem policyjnym?
Malec pokręcił głową.
– Będzie fajnie, zobaczysz − przekonywała, mrugając przy tym okiem.
Chłopiec niepewnie wysunął się spod stołu i nim pozwolił wziąć się w ramiona, jeszcze raz spojrzał w kierunku matki. Ciemnobordowa plama zrobiła się jeszcze większa i teraz śmiało lizała palce jego mamusi.
***
Wiktor wpadł do studia dokładnie w chwili, w której młoda, atrakcyjna blondynka minęła go w drzwiach z wyraźnie naburmuszoną miną. Spóźnił się, cholera, i to o całych czterdzieści minut. Do tej pory nigdy mu się to nie zdarzyło, ale w ostatnim czasie jego doba była zdecydowanie zbyt krótka. Starał się dzielić życie między pracę, narzeczoną, a opiekę nad Agatą i Jankiem, i chociaż dwoił się i troił, coraz częściej brakowało mu na wszystko czasu.
Zbawienny chłód klimatyzacji spłynął na niego, niosąc ulgę. Mijając recepcję, uniósł dłoń w geście powitania i uśmiechnął się do Niny, która obsługiwała jedną z klientek studia. Udał się bezpośrednio w stronę biura, obawiając się rozmowy z Kubą. Denerwował się, bo gdzieś w podświadomości czuł, że ich pierwsze spotkanie od śmierci Strażaka nie będzie należało do najprzyjemniejszych.
Przystanął przed wejściem, słysząc wyraźnie zirytowany głos JJ’a, który nie przebierał w słowach. No to będzie zajebiście. − Zdążył pomyśleć, zanim drzwi biura otworzyły się z impetem, a jego oczom ukazała się poczerwieniała twarz Mike’a, wyraźnie zaciskającego szczękę.
– I żebym cię tu więcej nie widział! Masz dokładnie dziesięć minut, żeby spakować swoją dupę i się tu nie pokazywać! − wrzeszczał Jakub zza biurka.
Wiktor odsunął się na bok, umożliwiając Mike’owi opuszczenie pomieszczenia, w milczeniu odprowadził go wzrokiem aż do chwili, w której zniknął na schodach. Nie ukrywając swojego zaskoczenia, potarł dłonią kark i niepewnie wkroczył do biura przyjaciela.
– Cześć, co tu się, do chuja, wyprawia? Dlaczego zwolniłeś mojego człowieka? − Wyciągnął rękę i uścisnął dłoń Jakuba, następnie skrzyżował ramiona na wysokości piersi i stanął w nieznacznym rozkroku, spoglądając zza okularów na wściekłego JJ’a.
– Cześć – odpowiedział wyraźnie wkurzony Jakub. − Człowieku, jak dalej będziecie pracować w taki sposób, to któregoś dnia będzie nam się szykował proces. – Kuba przejechał dłońmi po twarzy i założył ręce za głową, oparł się o fotel, który cichutko zaskrzypiał.
– Jaki proces? Co ty pieprzysz?
– Idiota wpakował w babkę kolorowy tusz, nie sprawdzając wcześniej, czy nie jest uczulona.
– Pieprzysz… − burknął Wiktor, poirytowany brakiem profesjonalizmu Mike’a. Wyciągnął z kieszeni spodni papierosy, następnie, kręcąc głową w geście niedowierzania, wsunął jednego do ust.
– Chyba cię zdrowo popieprzyło, jeśli myślisz, że pozwolę ci tu palić.
Różycki uśmiechnął się krzywo i zajął miejsce w fotelu, dokładnie na wprost przyjaciela.
Jakub Jasiński zmienił się nie do poznania. We włosach przyjaciela dostrzegł kilka srebrzących się nitek, opalenizna niewątpliwie dodała mu powagi, a i dodatkowe kilogramy, które najpewniej nabył za sprawą zdolności kulinarnych Hanki, zmieniły jego sylwetkę. Wiktor dostrzegł nawet, że JJ wyhodował nieznaczny mięsień piwny, którego obecności nie odważył się w żaden sposób skomentować, chociażby przez wzgląd na stan silnego pobudzenia, z którym aktualnie mierzył się Kuba.
– Powinienem go przypilnować, Jasiek. To moja wina.
– Stary, jeśli nie dajesz rady ogarnąć wszystkiego, to weź sobie kogoś do pomocy. Może Ninę albo Leona, jak już wygrzebie się z tych pieluch, ale do cholery, nie róbcie mi takich wałków. − Jakub ponownie przetarł dłońmi po wyraźnie zmęczonej twarzy, na której wciąż był widoczny trud przebytej podróży. − Myślałem, że mogę na tobie polegać, a tymczasem wszystko jest w rozsypce.
Wiktor spuścił głowę, żałując, że w tej konkretnej chwili nie mógł uraczyć się dymem papierosowym. Z pewnością cała sytuacja byłaby wówczas bardziej znośna − pomyślał.
– To ty tutaj rządzisz, Wiktorze. Powinieneś zawsze być pierwszy w miejscu pracy i wychodzić z niego ostatni, a tymczasem…
– Wiem − przerwał Kubie. − Musiałem pomóc Agacie. Przepraszam, to się więcej nie powtórzy − powiedział, patrząc przyjacielowi prosto w oczy, w ustach wciąż trzymając niezapalonego papierosa, w sercu zaś czując, że zawiódł Jakuba na całej linii. A przecież zawsze był odpowiedzialny. To właśnie jemu JJ powierzył swoje studio i realizację piątego sezonu programu telewizyjnego, wierząc, że Wiktor wywiąże się z zadania.
– Coś nie tak z Agatą?
– Z Agatą… − Wzruszył ramionami. − Z Agatą już nigdy nie będzie okay, przynajmniej takie mam wrażenie. Tym razem chodziło o Janka. Skręcił kostkę na treningu i musieliśmy pojechać na prześwietlenie.
– Jestem w stanie to zrozumieć, ale jutro o osiemnastej kiblujesz tu z niezadowoloną klientką i…
– Jasne, nie ma sprawy − powiedział, mimo że miał zupełnie inne plany.
– Wracając do Agaty… Jest aż tak źle?
Wiktor nabrał do płuc powietrza, z ust wyjął papierosa i milcząc, pokiwał głową, by po chwili ponownie zabrać głos:
– Jasiek, mam wrażenie, że jest coraz gorzej. Nie wiem, jak mógłbym jej pomóc. Jest wrakiem człowieka − powiedział, obracając w palcach cienką bibułkę wypełnioną tytoniem i co rusz posyłając przepełnione obawą spojrzenie w stronę Jakuba.
– Może powinna zmienić otoczenie? Sprzedać dom i zacząć życie od nowa?
– Sprzedać dom Miłosza? − parsknął cicho pod nosem. − W życiu się na to nie zgodzi. Wczoraj zaproponowałem jej, że zrobię porządek z rzeczami osobistymi Strażaka, bo wiem, że Agacie brakuje do tego odwagi. I wiesz co? Ruszyła na mnie z pazurami. Jest źle, kurewsko źle. Nie wiem, jak jej pomóc.
Jakub spoważniał. Agata przeżyła straszną tragedię i bardzo jej współczuł. Od śmierci Miłosza minął niemal rok i Kuba pomyślał, że stare przysłowie, jakoby czas goił rany, można było rozbić o kant dupy. Poczuł rodzące się w nim wyrzuty sumienia. Powinien coś zrobić, wesprzeć Agatę w jej żałobie, tymczasem ograniczył się do jednego telefonu w miesiącu i krótkiej niezobowiązującej rozmowy.
– Powinienem się z nią spotkać. Zrobić coś więcej…
– Wiesz, obawiam się, że my już nie pomożemy. Agata potrzebuje rozmowy z psychologiem. − Wiktor sięgnął po karafkę i napełnił szklankę wodą, którą następnie opróżnił jednym haustem.
– Pieprzysz, jest aż tak źle? − zapytał Jakub, a w jego głosie dało się słyszeć szczere współczucie zmieszane z nutką przerażenia.
Różycki wzruszył ramionami.
– Jest naprawdę kiepsko. W dodatku zauważyłem, że kręci się koło niej ten adwokacina od spraw spadkowych. Kilka razy natknąłem się na niego przed domem Strażaka.
Jakub uniósł brew i przez moment dumał.
– Można mu ufać? − spytał po chwili, nie tracąc czujności.
– Nie wiem, człowieku. Naprawdę nie mam cholernego pojęcia. Ale Strażak mu ufał.
– Ufał w kwestii funduszy, a nie nietykalności majtek Agaty.
– Racja − przyznał Wiktor.
– Trzeba go obserwować.
– Postaram się czegoś dowiedzieć. A co u Hanki i Mistrza? − zapytał Różycki, po czym pochylił się i oparł wytatuowane ramiona o chłodny blat biurka.
– Dobrze. Hania wspina się po szczeblach kariery. Trzy miesiące temu objęła posadę ordynatora w szpitalu w Queenstown. Mistrz w dalszym ciągu kopię piłkę i chyba znaleźliśmy nić porozumienia.
– Świetnie słyszeć, że wszystko układa się po waszej myśli. Hania nie wybiera się do nas? − Wiktor ponownie włożył w usta niezapalonego papierosa.
– Będzie tu pod koniec miesiąca. Planuje dwutygodniowy urlop w Polsce, więc przy okazji zahaczy o Londyn.
– A ty? Nie lecisz razem z Hanią i Krzysiem?
Jakub spojrzał na Wiktora, krzywiąc twarz w grymasie.
– Wiesz, jak jest, w domu Malickich nigdy nie będę mile widziany. Zostanę w Londynie, poczekam na nich, a potem wrócimy razem do Arrowtown Village.
– Rozumiem.
– Wykorzystam ten czas na sprawdzenie papierów, mam też umówione spotkanie z telewizją w sprawie dalszej produkcji programu. Przy okazji popatrzę wam na ręce.
– I odciążysz mnie w obowiązkach. − Zaśmiał się Wiktor. Wstał z krzesła ze słowami, które miał na końcu języka od dłuższej chwili: − Idziesz zapalić? Za moment będę miał klienta.
Jakub uniósł głowę znad papierów i rozciągnął usta w nieznacznym uśmiechu.
– Rzuciłem to cholerstwo.
– Fajki?
– Hania nalegała…
Wiktor zaśmiał się tak głośno, że Jakub niemal czuł wibracje jego śmiechu.
– Co się z wami dzieje, do kurwy nędzy? Wchodzicie pod pantofle, jak tylko jakaś panna rozłoży przed wami nogi i pozwoli zatopić się w swoim raju. Najpierw Strażak, teraz ty…
Twarz Jakuba przeszył grymas bólu, gdy Wiktor nawiązał w swojej wypowiedzi do Miłosza. JJ był poniekąd w komfortowej sytuacji. Tuż po pogrzebie Miłka zmuszony był wrócić do Nowej Zelandii, i w związku z tym szybciej odnalazł się w codzienności pozbawionej obecności przyjaciela, pozostawiając ból straty gdzieś za sobą. I właśnie teraz, z chwilą powrotu do Londynu to cierpienie powróciło ze zdwojoną siłą. Łapał się na tym, że kilkakrotnie wyciągnął telefon, chcąc wybrać numer przyjaciela, by porwać go na chłodny browar i rozmowę o przysłowiowej dupie Maryni.
– Porozmawiamy za kilka lat.
– Tak, jeszcze tego brakowało, żeby kobieta decydowała o tym, czy mogę zapalić, czy też nie. − Wiktor obruszył się na samą myśl o rezygnacji z papierosów.
– Jeśli poprosi cię o to ta jedyna, nie będziesz się zastanawiał nawet chwili.
– Tak. I skończę jak ty: pod pantoflem! − Zaśmiał się i sięgnął do kieszeni spodni, szukając zapalniczki. − To tłumaczy twój mięsień piwny, stary. Zajadasz głód nikotynowy?
– Jeszcze słowo, a przestanę być wyrozumiały − zabrzmiał groźnie Jakub, który poczuł się głęboko dotknięty uwagą przyjaciela. Fakt, w ostatnim czasie przybrał nieznacznie na wadze i nie czuł się z tym najlepiej. Obiecał sobie, że weźmie się za siebie, jak tylko załatwi wszystkie sprawy w Londynie. I kategorycznie kończy z deserami przygotowywanymi przez Hanię, które bezustannie podsuwała mu pod nos.
Dwukrotne stukanie w drzwi poprzedziło pojawienie się w nich Niny, która niepewnie wsunęła głowę do wnętrza. Wiktor niemal natychmiast zauważył jej zdenerwowanie. Blada twarz i szeroko otwarte oczy wzbudziły w nim dziwny niepokój. A pamiętał, że Nina nigdy nie należała do osób o panikującej naturze. Była ostoją spokoju i cenił ją za to, że nawet w najbardziej gorących chwilach potrafiła zachować zimną krew.
– Co jest, Ninka? − spytał JJ, idąc w kierunku dziewczyny.
– Mamy jakąś absurdalną sytuację na dole − powiedziała, krzywiąc się nieznacznie.
– Absurdalną? − JJ, marszcząc brwi, wsunął dłonie w kieszenie spodni i posłał podejrzane spojrzenie w kierunku Wiktora, by następnie wrócić nic nie rozumiejącym wzrokiem do dziewczyny.
– Jakiś dzieciak szuka swojego ojca.
– No to niech zaczeka w poczekalni. Zaproponuj mu colę, czy co tam będzie chciał. – Jakub wzruszył ramionami i podszedł do panelu klimatyzacji z zamiarem zmniejszenia temperatury, zupełnie ignorując wciąż widoczny niepokój wymalowany na twarzy Niny.
– Tylko sprawa jest trochę bardziej popieprzona − wyznała dziewczyna, odrobinę ściszając głos i przesuwając wzrok na drugiego mężczyznę. − Twierdzi, że jego ojcem jest Wiktor.
– Że co, kurwa?! − Słowa Wiktora poniosły się po wnętrzu klimatyzowanego pomieszczenia, rozbijając się o bielone ściany. Czas się zatrzymał, a sam Różycki nie mógł przyswoić zasłyszanej informacji. Oczy Jakuba spoczęły na sylwetce przyjaciela, której mięśnie napięły się do granic możliwości, drżąc w taki sposób, że JJ mógł to dostrzec gołym okiem.
– Słuchaj, ja nie mam pojęcia, coś ty przed laty wyprawiał ze swoim wackiem, ale ten mały na dole wygląda jak skóra zdjęta z ciebie i uparcie twierdzi, że jesteś jego ojcem.
– Ninka, ty mnie nawet nie wkurwiaj, bardzo cię proszę − wycedził przez zaciśnięte zęby, po czym, nie zważając na wcześniejsze upomnienia ze strony JJ’a, zapalił papierosa i zaciągnął się dymem. Odczuł delikatną ulgę, jakby związki chemiczne w połączeniu z nikotyną potrafiły w tempie niemal błyskawicznym ukoić jego nerwy. – Nie zrobiłem nikomu dzieciaka.
– To idź i mu to powiedz. − Nina uniósł ręce w górę w geście rezygnacji, chcąc zakończyć dalsze dywagacje.
– Stary…
– Nie mam żadnego dzieciaka! − krzyknął Wiktor, nim Jakub zdążył dokończyć zdanie, i minąwszy go z wyraźną furią widoczną na twarzy, udał się w kierunku recepcji, niemal potrącając Ninę stojącą w drzwiach.
– Zawsze macie tu tak wesoło? − zapytał Kuba.
– JJ, bez jaj, ale ten mały naprawdę wygląda jak Wiktor. Wiem, że to trochę popieprzone, ale… No chodź. Sam zobaczysz.
Jakub zatopił dłonie w ciemnych włosach, które następnie przeczesał palcami do tytułu i niemal załamany oświadczył:
– Spodziewałem się bałaganu w papierach, ale to przekroczyło nawet moje wyobrażenia.
To już ostatnie spotkanie z bohaterami serii „Niepokorni”, ale za to jakie! Autorka sprawnie prowadzi nas przez miłosne meandry zwaśnionej pary. Historia Igi i Wiktora jest pełna rozterek, ludzkich problemów i magicznej przyziemności, które tak pokochaliśmy w poprzednich tomach. „Mężczyzna z przeszłością” jest prawdziwie wzruszającą książką, a myśl, że to ostatnie spotkanie z bohaterami powoduje tęsknotę jeszcze przed jej ukończeniem. Polecam.
Emilia Szelest, autorka serii o Weronice Kardasz
„Mężczyzna z przeszłością” to niezwykle emocjonująca i wzruszająca historia, która już na zawsze pozostanie w moim sercu. Jestem pewna, że ta historia pochłonie Was całkowicie i po przeczytaniu ciężko Wam będzie wrócić do normalności! Gorąco polecam!
Justyna Skubis, @justus_reads
„Mężczyzna z przeszłością” to emocjonująca książka, którą należy się delektować i stopniowo cieszyć każdym możliwym zdaniem. Emocje, które autorka wytoczyła czytelnikom są czasem wręcz przytłaczające, ale także uzależniające. „Mężczyzna z przeszłością” to rozliczenie z dawnym życiem i podróż w zupełnie nowe.
Agata Wróblewska, @snieznooka
Powieść, która przyprawia o szybsze bicie serca. Dostarcza niezapomnianych wrażeń, emocjonuje, sprawia, że czyta się z wypiekami na twarzy – warto ją poznać.
Patrycja Saltarius, @czytampod16
Zaczęło się od Jakuba, było niczym jak pierwsze zauroczenie. Potem pojawił się Miłosz i emocje były jeszcze większe. Teraz czas na Wiktora, który poruszy nie jedno serce. Seria Niepokorni dobiega końca, ale emocje jeszcze długo będą we mnie buzować. Rewelacyjna historia o sile przyjaźni, miłości, a także pobudzeniu wiary, że z każdego mroku można wyjść i odnaleźć swoje miejsce na ziemi.
Aneta Robak, @czytamitu
Poruszająca, życiowa, prowokująca do refleksji i uderzająca w najczulsze punkty opowieść, która oplata serce niczym kolorowy tatuaż skórę, a jego najbardziej intensywna barwa mieni się siłą i miłością. Iga i Wiktor mają do stoczenia wiele trudnych walk, a czytelnicy będą śledzić ich losy z zapartym tchem! Polecam gorąco!
Magdalena Studniarz, em.love.book
Piękna, życiowa, wciągająca – taka jest najnowsza powieść Moniki Cieluch. Autorka kolejny raz zabiera nas w podróż pełną emocji, miłości, przyjaźni i nadziei, że każdy z nas ma szansę, na swoje szczęśliwe zakończenie – dajcie się porwać, a nie pożałujecie, istny rollercoaster uczuć gwarantowany.
Karolina, @zakochana_w_romansach