Dwie bajki - Ewelina Nawara & Małgorzata Falkowska

Zimowy pocałunek
Ewelina Nawara & Małgorzata Falkowska

„Zimowy pocałunek” to pełna emocji opowieść, która udowadnia, że nawet najchłodniejsza pora roku może rozpalić serca.

Elsa, w końcu gotowa przejąć obowiązki po zmarłych rodzicach, staje przed licznymi wyzwaniami. W trudnych chwilach wspiera ją siostra. Anna wierzy bowiem, że Elsa zdoła odnaleźć własną drogę i że nie będzie ona zbyt kręta. Jednak gdy na horyzoncie pojawia się Christopher, uczucia zaczynają komplikować dotychczasowy porządek. Siostry wiedzą, co powinny zrobić, ale serce nie zawsze podąża za rozumem – szczególnie kiedy miłość igra z ogniem.

Jak potoczą się losy miłosnego trójkąta, w który zostały uwikłane kobiety? Czy jedno spotkanie może odmienić ich życie, przynosząc nie tylko zimowy pocałunek… ale i coś więcej?

Gdzie kupić?
Kupując w tych księgarniach wspierasz Autora i Wydawnictwo
Księgarnia naszego wydawnictwa
Kupując w MadBooks wspierasz Autora i Wydawnictwo
Informacje o książce

Rok wydania: 2024
Liczba stron: 200

ebook ISBN 978-83-7995-290-8​

Ceny sugerowane:
ebook: 34,99 zł

 

Fragment

Anna

Wciąż nie mogłam uwierzyć, że to działo się naprawdę!

Wstałam o wiele wcześniej niż zazwyczaj, podekscytowana i gotowa na nową przygodę. A nawet bardziej niż gotowa. Po ponad trzech latach od śmierci rodziców w naszej rezydenci w końcu miało ponownie zagościć życie. No dobra, może trochę przesadzałam, ale od dnia wypadku nic nie było takie, jakie być powinno.

Ale nareszcie dziś moja siostra oficjalnie przejmie obowiązki księżnej Hartham. Cieszyłam się, że to ona, jako pierworodna córka, otrzymuje oficjalny tytuł, a co za tym idzie, bierze na siebie wszystkie zobowiązania.

Kochałam Hartham, to niezbyt duże miasto w bliskim sąsiedztwie Szkocji, choć nie było tutaj zbyt wiele do roboty. Uwielbiałam rozległe zielone tereny, na których mogłam odpoczywać i cieszyć się świeżym powietrzem i przestrzenią. Kochałam spacerować po brukowanych uliczkach naszego miasteczka, zaglądać do sklepików, zwłaszcza tych z czekoladkami. Jednak od śmierci rodziców Hartham wymierało, coraz mniej ludzi chciało tu mieszkać, nie było inwestycji, nie było… zmian. Wierzyłam, że teraz, gdy miasteczkiem oficjalnie zacznie zarządzać moja siostra, sytuacja się poprawi. Wiedziałam, że miała plany, kiedyś obie snułyśmy opowieści o tym, co mogłoby się zmienić w Hartham. Czego nam brakowało, co przydałoby się sprowadzić. Liczyłam, że pomimo wszystkich różnic i dystansu, z jakim ostatnio do mnie podchodziła, te marzenia pozostawały aktualne.

– Dzień dobry, panienko, dokąd to biegniesz bez śniadania? – krzyknęła za mną pani Groves.

– Złapię coś w miasteczku, lecę zobaczyć, jak idą przygotowania do przyjęcia – odkrzyknęłam, chichocząc.

Byłam bardzo podekscytowana gośćmi, którzy od samego rana zaczęli zjeżdżać się do Hartham, kilkoro z nich miało zatrzymać się w Harts Manor, w moim domu. Być może kiedyś, w innym życiu, mogłabym tych ludzi nazywać przyjaciółmi, częściej spotykalibyśmy się na przyjęciach. W końcu tytuł, który posiadali nasi rodzice, uprawniał do udziału we wszelakich uroczystościach. I być może, gdyby moje życie okazało się mniej pechowe, miałabym już narzeczonego, który obiecałby mi wieczną miłość, podarowując pierścionek.

Jednak moje życie było dalekie od ideału. Kiedy osiągnęłyśmy z siostrą wiek szkolny, rodzice posłali nas do prywatnej placówki, w której uczyły się jedynie dzieci ludzi z wyższych sfer. Uwielbiałam to miejsce, moje koleżanki, wszystkie małe psoty, na które wspólnie się umawialiśmy. Jednak moja siostra… Ona nie radziła sobie zbyt dobrze. Zaledwie semestr przed zakończeniem pierwszej klasy rodzice wypisali nas ze szkoły, wybierając nauczanie domowe. Gdy zabierałam swoje rzeczy i z oczami pełnymi łez szłam po raz ostatni szkolnym korytarzem, słyszałam, co szeptali starsi uczniowie i nauczyciele. „To choroba psychiczna.” „Ona nie jest normalna.” „Co jest z nią nie w porządku?” I choć wiedziałam, że nie mówili o mnie, choć nie rozumiałam, skąd te szepty ani co znaczyły, czułam, że od tamtej chwili moje życie się zmieni.

I się zmieniło. W Harts Manor zaczął wolniej płynąć czas. Goście nie odwiedzali nas już tak często, zmniejszyła się także liczba personelu w posiadłości. Nie miałam nikogo, pozą nią. Moją siostrą. Jednak pewnego dnia straciłam nawet ją. Choć była na wyciągnięcie ręki, w sypialni po drugiej stronie korytarza, czułam się, jakby dzieliły nas tysiące kilometrów.

– Ups – wymamrotałam, zderzając się ze ścianą, i to dosłownie.

Znów nie patrzyłam, dokąd szłam, zajęta myślami i wszystkim, co zaprzątało mi głowę

– Nic ci nie jest? – zapytała ściana głębokim, lekko zachrypniętym głosem.

– Przepraszam, że tak na ciebie poleciałam – powiedziałam, od razu czerwieniąc się na dźwięk tych słów. – Nie to, żebym na ciebie leciała – dodałam i miałam ochotę walnąć się w głowę. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam od nowa. – Przepraszam, że na ciebie wpadłam, zamyśliłam się i nie patrzyłam, dokąd idę.

Ściana z głębokim głosem zaśmiała się lekko, budząc w moim brzuchu małe stado motylków.

– Cieszę się, że na mnie poleciałaś, to znaczy na mnie wpadłaś – powiedziała.

Na te słowa uniosłam spojrzenie i przyjrzałam się przystojnej twarzy. Ściana okazała się naprawę pięknym mężczyzną i jeszcze mocniej pożałowałam, że nie potrafiłam zapanować nad językiem i zrobiłam z siebie idiotkę.

– Jestem Christopher – podał mi dłoń, przedstawiając się.

– Anna Martin – wyciągnęłam rękę na powitanie.

Gdy nasze ciała zetknęły się w tym zwykłym geście, motylki ochoczo poderwały się do lotu. Aż nie potrafiłam uwierzyć, że nareszcie miałam możliwość zachować się jak dziewczyna w moim wieku. Mogłam poflirtować z zupełnie obcym chłopakiem. Mogłam być po prostu sobą.

– Ta Anna Martin? – zapytał tonem wskazującym na wiedzę o tym, kim byłam i z jakiej pochodziłam rodziny.

– Jeśli masz na myśli tę Annę Martin, siostrę tej ważniejszej panny Martin, to tak, to ja. Ta sama zwykła ja – paplałam bez ładu i składu.

– Nie widzę w tobie nic zwyczajnego – powiedział, przeszywając mnie spojrzeniem. – Czy mogłabyś oprowadzić mnie po miasteczku? Do wielkiego balu jeszcze kilka godzin i z przyjemnością zobaczyłbym, co do zaoferowania ma Hartham.

Milczałam przez moment, przyglądając się jego włosom w kolorze piaskowego blondu, piwnym oczom, które wpatrywały się we mnie w oczekiwaniu, zmysłowym ustom, które wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, kiedy przyłapał mnie na wpatrywaniu się w niego.

– Oczywiście, o ile znajdziesz chwilę – dodał jeszcze.

– Z przyjemnością oprowadzę cię po Hartham. Mam nadzieję, że nie jadłeś śniadania, bo zaczniemy od mojego ulubionego miejsca.

Nie wiedziałam, dlaczego się zgodziłam. Nie znałam go. Mógł być przecież seryjnym mordercą. Ale obiecałam sobie przygodę. I coś mi mówiło, że Christopher, który nie zdradził jeszcze swojego nazwiska, idealnie nadawał się na mojego towarzysza.

Szczęśliwe nieporozumienie - Ewelina Nawara & Małgorzata Falkowska
Dwie bajki - Ewelina Nawara & Małgorzata Falkowska
Miłosne wyzwanie - Ewelina Nawara & Małgorzata Falkowska
Miłość na cztery łapy - E. Nawara i M. Falkowska (okładka)
Dwie bajki - Ewelina Nawara & Małgorzata Falkowska

Pozostań z nami w kontakcie!

Zapisz się na nasz newsletter. Raz w tygodniu otrzymasz informacje o naszych książkach i promocjach na nie!

Dziękujemy, że jesteś z nami!